Trudno gojące się rany u psa
Uwaga to materiał dla ludzi o mocnych nerwach! Ogladacie zdjęcia na własną odpowiedzialność
Poznajcie Cezara. Cezar był na randce, która się przedłużyła o kilka dni. Niestety nie skończyła się dla niego za dobrze. Jakiś „kolega” pogryzł go w okolicy szyi. Cezar nie przyszedł od razu po pogryzieniu, tylko nie było go kilka dni, więc wszystkie rany byly już obropiałe i z obecnością martwicy.
Tak było 30 grudnia, dyżur niedzielny. Dziś jest pies nie do poznania, a wszystko zasługa właścicieli, którzy kilka razy dziennie przemywali i smarowali rany oraz dawali psu codziennie leki. W większości przypadków nie wystarczy zrobić zabieg, ale to własciciele odwalaja największą robotę, ona w tym przypadku była najważniejsza